Dzisiaj, w czasach, w których ludzkość cierpi na deficyt moralności, wszystkim rządzi pieniądz, a kompleksy to normalny element codzienności przeciętnej kobiety (i nie tylko), przychodzę do was z postem na temat szukania poczucia własnej wartości i pewności siebie. Wiem, że ten temat jest cięgle wałkowany w gazetach i telewizji, ale moim zdaniem warto go dalej słać w świat na każdy możliwy sposób. Dlaczego? Już odpowiadam.
Z każdej strony jesteśmy atakowani przez idealne wizerunki modelek, perfekcyjnie urządzone mieszkania, czy super drogie auta. Nawet jedzenie na talerzu musi w dzisiejszych czasach wyglądać instagramowo, bo inaczej nikt się nim nie zainteresuje...
I moim zdaniem nie jest to złe, ale do wszystkich tych rzeczy powinniśmy złapać dystans. Przecież Internet, telewizja, gazety są dla ludzi, pod warunkiem, że treści w nich zamieszczane traktujemy jako inspirację do działania, motywację.
Nikt za ciebie nie zbuduje twojego poczucia wartości. Pewnie, możesz się dołować, płakać, że nie wyglądasz jak milion dolarów i nikt nie lajkuje twojego selfie na insta, ale miej na uwadze to, że tylko tracisz czas. Bo to nie lajki są ważne, nie puste komentarze tylko to, co masz w głowie. Najpierw postaraj się popracować nad swoim rozwojem, podróżuj, czytaj wartościowe książki i gazety, słuchaj mądrych ludzi, szukaj godnych wzorców do naśladowania, ćwicz swoje ciało i umysł, ucz się języków, fotografuj, maluj, spotykaj się ze znajomymi, cokolwiek tylko nie stój w miejscu. Zaufaj mi, zyskasz na tym o wiele więcej, niż na like za like, kom za kom.
Tylko człowiek z pasją może przekazać coś wartościowego światu i właśnie tacy powinniśmy chcieć być.
Nie mówię, że to jest proste. Ja sama czasem się gubię, ale walczę. Podnoszę głowę do góry i nie daję sobie na nią wejść. Każdy mój dzień to trening dla mojego poczucia własnej wartości, jasne, cieszę się z komplementów, ale też nie dołuję się gdy ich nie usłyszę... Nie marnuję czasu na kompleksy. Nie mówię, że ich nie mam, ale staram się o nich nie myśleć.
Jak do tego doszłam?
Po prostu częściej uśmiecham się do lustra, słucham pozytywnej muzyki, chodzę na długie spacery, czytam inspirujące książki, noszę ubrania, w których dobrze się czuję i wiele wiele innych... Szczęśliwsi ludzi promienieją i przyciągają do siebie innych.
Staram się nie porównywać do nikogo, w żadnej dziedzinie, a jeśli już to motywuję się tym do dalszej pracy. Kiedyś bardzo zależało mi ta tym, żeby być najlepszą we wszystkim. To doprowadziło mnie do chorych ambicji. Gdy zdobywałam swoje najwyższe cele, nie czułam satysfakcji i radości. To było jak odhaczenie punktu na mojej liście idealizacji, prowadzącej mnie donikąd, bo przecież nie ma ideałów i każdy o tym wie, ale jakoś nie każdy przyjmuje to do wiadomości, prawda perfekcjoniści?
Kolejną ważną rzeczą jest samodzielne podejmowanie decyzji. Nie szukaj ciągle wsparcia u innych, nie pytaj co masz zrobić, jak się zachować tylko działaj samemu. Ja miałam z tym ogromny problem, z każdą błahostką leciałam do chłopaka lub przyjaciółki. Aż wreszcie zaczęłam nad tym pracować i dzięki temu wiem, że jestem na tyle dojrzała, że sama mogę sobie poradzić. Oczywiście nie we wszystkim, ale świadomość, że nie jestem uzależniona od zdania innych podniosła moją samoocenę.
Nie pozwól sobie wmówić, że jesteś nijaki. Rób swoje, a nie dość, że sam poczujesz się lepiej w swojej skórze, to jeszcze świat to zauważy i doceni prędzej czy później. Nie kopiuj innych, to puste i bezsensowne. Twórz sam swój sukces, niezależnie w jakiej dziedzinie startujesz.
Ola


Bardzo wartościowy i motywujący wpis... Postaram zastosować się do Twoich wskazówek :)
OdpowiedzUsuńZapewniam, że warto :)
Usuń