INSTAGRAM

19.06.2017

PIRACI Z KARAIBÓW: ZEMSTA SALAZRA | FILMOWNIK #2


Witajcie, po krótkiej przerwie spowodowanej dość burzliwym długim weekendem, zapraszam was na drugi post z serii Filmownika. Dzisiaj wypowiem się na temat dość świeżego filmu, którym jest, jak widzicie po tytule, najnowsza część Piratów z Karaibów (których notabene nakręcono w Australii). Wybrałam się na niego przed wczoraj, więc są to świeże spostrzeżenia. Jeżeli jesteście ciekawi mojej opinii, która mam nadzieję będzie lekka i przyjemna, to zapraszam was do lektury.
Filmownik #1


Piraci z Karaibów mają już piętnaście lat. Zleciało, co nie? 
Najnowsza część zachwyciła mnie swoją lekkością. Myślałam, że film mnie znudzi i będzie tylko przereklamowaną kolejną częścią starej już serii, jednak bardzo się myliłam.
Spotykamy znanych nam bohaterów, którzy przedstawieni są z trochę innych niż dotychczas perspektyw. Kontrasty, które znajdziemy w filmie, budzą w nas chęć nowej przygody, która o dziwo nie skupia się głównie na abordażach i żeglowaniu.
Jack Sparrow jak zwykle zaplątany po uszy w sieć kłopotów, wyrusza na wyprawę po legendarny Trójząb Posejdona. Przyznam, że Jonny Depp zaskoczył mnie, spodziewałam się nie uda mu się kolejny raz wykreować postaci tak barwnej i szalonej jak Jack. Jedak to, co pokazał w Zemście Salazara, przypomniało mi kto jest prawdziwym panem wód i dlaczego tak bardzo uwielbiałam tą postać.



W podróży towarzyszą Jackowi Carina i Henry - dwie młode postacie, które tchną na naszego starego druha młodzieńczy powiew. Oczywiście udziałowi każdego z bohaterów w tej szalonej przygodzie przyświeca inny cel. Młodzieniec pragnący uratować ojca oraz młoda kobieta, sierota, w której ojcowski notes obudził pasję i chęć zdobywania wiedzy. Ta młoda parka odświeża historię Piratów, myślę, że ten nowy element wyszedł całemu filmowi na dobre, przede wszystkim nie dominował nad innymi wątkami, nie przytłoczył ich. Historia Jacka, Cariny i Henrego stworzyła spójną całość, którą przyjemnie oglądało się na dużym ekranie.
Uśmiech na mojej twarzy wywołał gościnny występ dwojga zakochanych, których znamy z poprzednich części. Nie ukrywam, że poza uśmiechem uroniłam jedną czy dwie łzy wzruszenia na ich widok. 
Podczas seansu kilka razy zaśmiałam się razem z całą salą, ale były też momenty gdy krzyczałam niemo z zaskoczenia i lekkiego strachu. Przyczynami tego były postać kapitana Salazara, jego załoga i ich okręt, który wyglądał niesamowicie na morzu. Efekty specjalne wykorzystane do stworzenia upiornej kompanii były dobrane idealnie, nie przytłaczały, a wręcz przeciwnie - pobudzały wyobraźnię. 



Jeśli zastanawialiście się, czy warto iść na najnowszą część Piratów z Karaibów do kina, to gorąco wam polecam. Klimat morskich przygód oddany został w sposób godnie dorównujący poprzednim częściom, a muzyka tylko go podkreśliła.  

Osobiście uwielbiam filmy przygodowe, moja wyobraźnia zostaje przez nie niesamowicie pobudzona. Po wyjściu z kina sama mam ochotę układać nowe wersje przygód. 

A czy wy widzieliście już ten film, a może dopiero się na niego wybieracie? Jakie są wasze odczucia z nim związane? Chętnie się dowiem, czy Zemsta Salazara podbiła wasze serce.

Pozdrawiam, Ola.

Zdjęcia pochodzą ze strony FILMWEB

2 komentarze:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger... transform: scale(3,5);